W trakcie naszych rozmów z pszczelarzami, o których pisałem we wcześniejszym artykule, często wyłaniał się wspólny temat: Warroza.
Warroza (Varroasis apium) – choroba wywoływana przez roztocz Varroa destructor (dręcz pszczeli) rozwijające się na czerwiu i dorosłych osobnikach pszczół miodnych.
Wikipedia
Pasożyt Varroa destructor wskazywany jest jako jedna z głównych przyczyn zespołu depopulacji rodzin pszczelich (Colony Depopulation Syndrome – CDS). W latach 80. pojawienie się roztocza V. destructor w Polsce spowodowało spadek ilości rodzin pszczelich z 2,5 mln do 900 tysięcy. Ta strata nie została odbudowana do dzisiaj.
W tej chwili walka z warrozą jest już integralną częścią gospodarki pasiecznej w Polsce. Te
Anna Gajda,
rodziny, w których nie prowadzi się zwalczania warrozy, giną z reguły w ciągu maksymalnie
3 sezonów.
Kierownik Katedry Patologii i Diagnostyki Weterynaryjnej
Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
Jak wskazuje raport Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 20 stycznia 2020, w grupie rodzin objętych monitoringiem latem 2019, udział próbek zawierających pasożyty wyniósł 79%, co na przestrzeni 6 lat badań stanowi najwyższy odsetek rodzin z wykrywalnym poziomem inwazji roztoczy o tej porze roku. W trakcje badania stwierdzono, że w 69% monitorowanych pasiek przyjęty sposób leczenia wymagał korekty lub był wykonany ewidentnie nieprawidłowo.
Mimo że minęły dekady od rozprzestrzenienia się roztocza V. destructor po całym świecie, do tej pory nie opracowano panaceum, dzięki któremu można by definitywnie pozbyć się problemu. Pasożyt wciąż zmienia charakter swojego bytowania, dlatego udane leczenie w jednym roku nie gwarantuje przeżycia rodziny pszczelej w latach kolejnych. Dodatkowo dochodzi do re-inwazji pasożyta w okresie silnych rabunków pszczelich, gdy pszczoły wędrują między pasiekami, na pożytkach itp.
Sedno problemu
Zadaliśmy sobie zatem pytanie – jak możemy pomóc pszczelarzowi w walce z warrozą?
Poprzez wywiady z pszczelarzami, wyłonił się główny problem wskazany przez wszystkich badanych – brak praktycznej wiedzy, która pozwoliłaby na skuteczną walkę z pasożytem. Pszczelarzom brakuje informacji przede wszystkim w zakresie:
- wyboru metody leczenia: poszczególne metody mają różną skuteczność w zależności od momentu sezonu pszczelarskiego;
- dawkowania: dawkowanie powinno być dopasowane do obecnego stanu rodziny pszczelej;
- sposobu aplikacji: nieprawidłowa aplikacja leczenia zwiększa ryzyko utraty pszczół
- wyboru optymalnego czasu stosowania: dostępność metod jest uzależniona od zaawansowania sezonu pszczelarskiego.
Dzięki zebranym informacjom oraz współpracy z polskim środowiskiem naukowym, Partner Pszczelarza przygotowuje rozwiązanie, które przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii pozwoli ograniczyć ryzyko utraty rodzin pszczelich w polskich pasiekach.
Węzeł gordyjski
Kiedy rozmawiamy z pszczelarzami o naszym pomyśle, często w odpowiedzi słyszymy, że rozwiązanie tego problemu jest niemożliwe. Najczęściej używane argumenty to:
- rodzina pszczela to żywy organizm, nie da się przewidzieć zmian w niej zachodzących,
- V. destructor również rozwija się nieprzewidywalnie,
- na rozwój pasożyta ma wpływ wiele warunków zewnętrznych,
- technologia nie zastąpi doświadczenia pszczelarza,
- rozwiązania elektroniczne nie sprawdzają się w pasiekach z powodu charakteru pracy przy ulach.
Mamy pełną świadomość tych przeszkód, jednak dla nas ten problem nie jest niemożliwy do rozwiązania – jest bardzo złożony.
Jak rozwiązywać skomplikowane problemy?
Kiedy myślimy o bardzo skomplikowanym problemie, często skupiamy swoje myśli na końcowym efekcie rozwiązania. Świadomość ilości pracy potrzebnej do osiągnięcia rozwiązania często blokuje nas przed rozpoczęciem pracy. Czasem jakikolwiek wysiłek w kierunku wyniku wydaje się po prostu bezsensowny, przytłaczający.
Z pomocą przychodzą metodologie zwinne (z ang. agile), które za pomocą krótkich iteracji i wczesnego testowania pozwalają budować działające rozwiązania. W skrócie: umawiamy się, że w 2–4 tygodnie (iteracja) spróbujemy rozwiązać część problemu. Następnie przedstawiamy wyniki, sprawdzamy ich poprawność, po czym dyskutujemy o problemach, na które natrafiliśmy lub które czekają nas w kolejnej iteracji. Kolejna iteracja spróbuje rozwiązać kolejną część problemu.

Używając analogii, kiedy patrzę na piękny dom, wiem że ilość pracy włożona w jego budowę była ogromna, zaangażowane były całe zespoły osób, potrzebne były tygodnie a może lata, aby osiągnąć efekt. Jak rozwiązać zatem problem: chcę wybudować dom? Trzeba zacząć od fundamentów, postawić pierwszą cegłę, później pierwszą ścianę itd.
W zwinnym podejściu jest podobnie. Zaczynamy od fundamentu, stawiamy pierwsze cegły i sprawdzamy, czy spełniają nasze założenia. W dowolnym momencie możemy ściany przebudować lub zburzyć i wybudować na nowo, tak aby spełniły oczekiwania nasze i przyszłych mieszkańców (użytkowników aplikacji). A dom budujemy tak, aby można w nim jak najszybciej zamieszkać.

Więcej o samej aplikacji napiszę w kolejnych artykułach. Jeżeli chcielibyście testować je z nami – zapraszam do dołączenia do grupy testowej:
Głowne zdjęcie od Pass the Honey pobrane z Unsplash